poniedziałek, 3 maja 2010

Joe Jackson nie wie, gdzie jest ciało jego syna - analiza wywiadu u Larry'ego Kinga

26. Wracając do tematu wywiadów, pragnę raz jeszcze przeanalizować wywiad z ok. 20 lipca, a mianowicie rozmowę Larry'ego Kinga z Joe Jacksonem i Leonardem Rowe (swoją drogą muszę przyznać, że to mój ulubiony wywiad). Joe w wielu momentach mówi zaskakujące rzeczy. Zostało wspomniane już np. o tym, że dokument z autopsji nie był pokazany rodzinie. Poza tym Joe już na samym początku stwierdził, że o przewiezieniu jego syna do szpitala dowiedział się od fanów[95]. Nie śledził na bieżąco telewizji, lecz fani informowali go, co się dzieje. Trudno mi interpretować te słowa, jednak jeśli to prawda, może to świadczyć o tym, że do samego końca Michael i jego otoczenie odseparowani byli od rodziny, tak że nawet nikt nie mógł poinformować od razu jego najbliższych ani rodzina nie mogła skontaktować się z ludźmi będącymi w Holmby Hills (posiadłości Michaela). Na pytanie Larry'ego, jak Joe czuje się po 4 tygodniach od śmierci swojego syna, ten odpowiada: „Bardzo mocno to wszystko przeżyłem, ale jestem silną osobą, więc nie dałem tego po sobie poznać”. Powiedział też, że dzieci i Janet (siostra Michaela) mają się dobrze. Larry zapytał go: „Czy to jest trudne do zaakceptowania?”, na co Joe odpowiedział: „do zaakceptowania, czego?” Larry: Tego, że twój syn odszedł. Joe: „Oczywiście, to jest bardzo ciężkie i to nie tylko dla mnie, ale również dla całej rodziny i dla całego świata”. Dziwne zachowanie Joe, skoro wie, o co pyta Larry przez cały czas. Najciekawszym momentem wywiadu jest ten, gdy Larry pyta Joe, gdzie teraz znajduje się ciało jego syna. Po chwili zastanowienia ojciec Michaela odpowiedział: „Nie wiem... nie wiem...”. Na co Larry: „Jesteś ojcem?!”, Joe: „Byłem na memoriale, teraz muszę się dowiedzieć, gdzie jest. Powiadomię cię jak tylko się o tym dowiem.” Larry: „Jako ojciec powinieneś to wiedzieć.” Joe: „Tak powinienem, ale nie chcę teraz o tym rozmawiać”. Moim zdaniem odpowiedzi Joe idealnie pasują do tej teorii. Oczywiście, że nie wiedział, gdzie jest ciało Michaela, jeśli nikt z rodziny najprawdopodobniej tego nie wie. Cóż, Joe obiecał, że powiadomi Larry'ego jak tylko się dowie, gdzie jest ciało jego syna, ale chyba dotychczas tego nie zrobił... Larry próbował wyciągnąć z niego więcej informacji, a Joe uciął krótko, że nie chce teraz o tym mówić. Co innego miał powiedzieć? Należy przyjąć do wiadomości, że rodzina i przyjaciele mogą być zmanipulowani przez porywaczy i mówić czasem bardzo dziwne rzeczy, kłamać itp. oraz mówić to, co każą im kidnaperzy. Dlatego wszystkie wypowiedzi najbliższych Michaela należy traktować z dystansem. Przejdźmy do dalszej części wywiadu. Joe ciągle serwuje nam dziwne wypowiedzi. Na pytanie Larry'ego: „Jermaine powiedział mi, że widział ciało Michaela i że pożegnał się z bratem. Czy ty również miałeś szansę ostatni raz zobaczyć syna?” Joe odpowiedział: „Tak pożegnałem się z nim, kiedy był hm... kiedy był tam na przeciwko nas no wiesz... cały czas się z nim żegnam/teraz również się z nim żegnam. Odczuwam wielką stratę po moim synu Michaelu (był międzynarodową gwiazdą, był popularny na całym świecie)”. Wyraźnie się zaplątał, mówiąc, że Michael 'był tam na przeciwko' i że 'cały czas się z nim żegna'. Co najmniej nietypowa wypowiedź. A najciekawsze dopiero nadchodzi. Larry: „Nie widziałeś ciała?, nie złożyłeś mu ostatniego hołdu, nie powiedziałeś kilku słów?” Joe: „Nie, nie zrobiłem tego.” Larry: „Ale, mógłbyś?” Joe: „Tak, mógłbym, ale chcę zobaczyć...tzn zapamiętać Michaela żywego. Nie chcę oglądać go w trumnie”. Zobaczyć żywego?! My też chcemy :) Następnie do rozmowy włącza się znany nam już Leonard Rowe, niegdyś promotor Jackson 5 w wytwórni Motown, a teraz zatrudniony na pewien czas specjalnie na koncerty w Londynie[96]. Leonard mówi, że widział, iż z Michaelem dzieje się coś niedobrego, potwierdził to Joe, który dodał, że próbują dojść do tego, jak naprawdę wyglądała sprawa. Joe znów sugeruje nam coś bardzo istotnego, kiedy Larry pyta: „Czy uważasz, że to tabletki stanowiły zagrożenie dla życia twojego syna?”. Joe odpowiada: „To, co się stało, Larry, to coś innego niż tabletki”. Oczywiście, że coś innego, to Tohme Tohme. Potwierdza to znów ojciec Michaela, mówiąc: „Myślę, że to spisek”. Wówczas głos zabiera Leonard: „Według mnie jest wiele podejrzanych wydarzeń wokół całej sprawy śmierci Michaela.. Przez całe życie Michael był kontrolowany i manipulowany. Nie mógł samodzielnie podejmować jakichkolwiek decyzji, nie mógł żyć tak, jak chciał”. Przytoczę teraz fragment rozmowy Larry'ego z Leonardem: Leonard: „W ostatnich dniach życia Michaela oraz zaraz po jego śmierci w całej sprawie pojawiło się mnóstwo podejrzanych i niejasnych zachowań i zdarzeń. Było wielu ludzi, którzy kontrolowali Michaela i mam tu na myśli ludzi, którzy zajmowali się jego finansami” Larry: „Masz na myśli ludzi, którzy zarządzali ranczem „Neverland”?” Leonard: „To byli ludzie, którzy zajmowali się promocją trasy koncertowej, ludzie związani z AEG” Larry: „Ale po co AEG miałoby to robić?, przecież, koncerty Michaela miały przynieść również spore zyski im samym” Leonard: „Lekarz pomagał Michaelowi w domu, dostawał spore wynagrodzenie za swoją prace”. Jak widać Leonard jest dobrze poinformowanym człowiekiem. Jak już ustaliliśmy, Murray nie dostawał wynagrodzenia ani od Michaela, ani od AEG. A jednak Leonard potwierdza, że dostawał 'sporą' zapłatę, co zgadza się z naszą hipotezą, że Murray pracował dla Tohme. Leonard wspomniał też, że lekarz był upoważniony do podawania silnych leków Michaelowi. Wypowiedź Leonarda skomentował Joe: „Jeżeli lekarz faktycznie podał Michaelowi jakieś leki uspokajające i on się więcej nie obudził to jest coś nie tak. Doktor nie był z nim obecny podczas snu. Nie wiem, co się tak naprawdę stało. Kiedy sanitariusze próbowali przywrócić Michaelowi podstawowe funkcje życiowe, on był już martwy”. Joe ma rację, coś tu jest nie tak. Poza tym Joe mówi, że Michael był już martwy podczas przyjazdu sanitariuszy. Jednak podobno w szpitalu odzyskano na kilka minut jego funkcje życiowe, a według dr Cooper Michael umarł o 14.26. Więc jaka jest prawda? Dalej Joe potwierdza to, że rodzina była odseparowana od Michaela. Larry: „Joe, rozmawiałeś z Michaelem o tych tabletkach i o jego problemach?” Joe: „Nie” Larry: „Dlaczego nie?” Joe: „Nie miałem szansy.” Larry: „Jesteś ojcem, mogłeś zadzwonić i powiedzieć, że się o niego martwisz. Widziałeś, że miał z tym problem. Dlaczego tego nie zrobiłeś? Joe: „Utrudniała mi to ochrona Michaela”. Po czym Joe potwierdza informację o tym, że po zawiezieniu Michaela do szpitala, Murray zniknął. Joe: „Kiedy ekipa medyczna nie mogła już nic zrobić, doktor uciekł. Szukano go 3 dni”. W połowie rozmowy z Larry'm Joe wyciąga telefon komórkowy, zaczyna się śmiać, a na pytanie Larry'ego, czy wszystko dobrze, odpowiada, że tak. Dziwne zachowanie... Leonard mówi, że AEG nie chciało, aby w otoczeniu Michaela był ktoś spoza ich grupy, która go ciągle kontrolowała. Joe natomiast stwierdza, że „oni w ogóle nie chcieli, żebym kontaktował się z moim synem. Mieli świadomość tego, że będę obserwował wszystko, co oni robią”. Larry wspomina, że Leonard mówił o nieetycznych metodach stosowanych przez AEG. Leonard, odnośnie 50 koncertów, jakie narzucono Michaelowi, mówi: „kiedy spotkałem się z MJ i poprosił mnie o współpracę, mówił, że musimy zrobić show dla AEG. Ale nie mogę zrobić 50 koncertów, 'zgodziłem się na 10 a nie na 50'. Zapytałem go: 'jaka jest twoja umowa, Michael?', odpowiedział: 'nie wiem nawet jak wygląda ta umowa'”. Dziwne, nieprawdaż? Dalej Larry pyta: „Chcesz powiedzieć, że decyzja o 50 koncertach była podjęta bez zgody Michaela?” Leonard: „Oczywiście, że tak” Larry: „Ale przecież bilety na 50 koncertów zostały wyprzedane” Leonard: „Michael o tym nie wiedział i się na to nie zgadzał”. Larry: „Jesteśmy w posiadaniu oświadczenia AEG, w którym napisano, że pierwotnie miało się odbyć 31 koncertów i że początkowo sprzedawano bilety tylko na pierwszych 10 koncertów. Następnie po rozmowie z Michaelem dodano kolejne 19 koncertów.” (Jest to również wersja przyjęta w późniejszym czasie przez Randy'ego Phillipsa). Leonard: „Ale nie posiadacie właściwego kontraktu, więc nie wiemy, co dokładnie podpisał Michael". Leonard wypowiedział się też odnośnie testamentu: „podstawą jest to, że nikt tego testamentu nie potwierdził”. Z tego co wiem, testament najprawdopodobniej został sfałszowany, ale o tym w dalszej części artykułu. Na samym końcu Joe nawiązuje jeszcze do samego Tohme Tohme[97], mówiąc: „Dr. Thome nie jest lekarzem. Michael go zwolnił, to okropny człowiek, używa 8 albo 9 różnych nazwisk”. Nie mógł jednak powiedzieć wszystkiego, co chciał, bo przerwał mu Larry, dziękując mu i Leonardowi za wywiad.

Źródła:
[95] http://www.youtube.com/watch?v=usEN9aZ-aCg&feature=player_embedded
[96] http://www.youtube.com/watch?v=QNmWXPUMVQ0&feature=player_embedded
[97] http://www.youtube.com/watch?v=Oage0NW4jjM&feature=player_embedded

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz